Przez e-kontrakt rozumiemy umowę cywilnoprawną zawieraną pomiędzy organizacją zrzeszającą zawodników, a e-sportowcem, w ramach której zawodnik zobowiązuje się do uczestnictwa w rozgrywkach e-sportowych oraz różnego rodzaju działaniach marketingowych za wynagrodzeniem. Jeżeli chodzi o regulację szczególną kontrakt taki uznaje się za umowę o świadczenie usług, uregulowaną w art. 750 Kodeksu cywilnego, który odsyła do przepisów o zleceniu. Ważną konsekwencją tego jest fakt, że dla ważności kontraktu nie jest wymagana forma pisemna.
Brytyjski e-sportowiec Owena Butterfield znany jako Smooy, genialny gracz w Counter-Strike swój pierwszy zawodowy e-kontrakt podpisał z drużyną Epsilon E-sports, która zaproponowała graczowi 2,5-roczną umowę, z wynagrodzeniem w wysokości 2,000 USD w przypadku gry w pierwszym składzie. Rodzina Smooya żyła ze świadczeń socjalnych, dlatego e-kontrakt stał się dla niego szansą na wyjście z ubóstwa. Po trzech miesiącach od zawarcia kontraktu Smooy został odsunięty od pierwszego składu, a jego wynagrodzenie – zgodnie z umową – zostało obniżone do kwoty 700 USD miesięcznie. Jako że nadal pozostawał zatrudniony, utracił on prawa do świadczeń socjalnych na korzystniejszym poziomie. Smooy nie mógł pozwolić sobie na rozwiązanie e-kontaktu i zmianę drużyny, ponieważ ustalona w nim kwota wykupu wynosiła 100,000 USD i stanowiła niemal dwukrotność wynagrodzenia e-zawodnika przez cały okres ważności e-kontraktu.
Klauzula wykupu (czy innego rodzaju klauzula umożliwiająca rozwiązanie e-kontraktu za opłatą) nie jest niczym nowym w kontraktowaniu w sportach drużynowych. Przy czym, nie zawsze taki proceder będzie legalny. Stosowanie wysokich i nieproporcjonalnych do osiąganych zarobków kwot wykupu e-zawodnika (tzw. „Contract Jail”) może zmierzać do kształtowania treści umowy w sposób niezgodny z zasadą swobody umów uregulowaną w prawie. Polskie prawo (por. art. 3531 k.c.) pozwala na tworzenie stosunku prawnego wedle uznania stron, lecz przewiduje w tym zakresie pewne ograniczenia doniosłe w skutkach. Treść lub cel umowy nie może bowiem sprzeciwiać się:
– naturze stosunku prawnego;
– ustawie; oraz
– zasadom współżycia społecznego.
Jakie więc kroki może podjąć e-sportowiec w takiej sytuacji?
Konsekwencją naruszenia na podstawie art. 58 § 1 i 3 k.c. jest uznanie umowy za nieważną w całości lub w części. Gracz, który zawarł umowę naruszającą zasadę swobody umów może żądać, aby Sąd, wydał orzeczenie stwierdzające nieważność kontaktu w zakresie postanowień naruszających zasady współżycia społecznego. W związku z tym, w przypadku uznania kar umownych bądź kwoty wykupu zawartych w kontrakcie za nieważne, będzie on nadal łączył strony, z wyłączeniem nieważnych zapisów. To z kolei umożliwi graczowi wypowiedzenie umowy bez ryzyka zastosowania wobec niego niektórych negatywnych konsekwencji prawnych. Należy jednak pamiętać, że jednostronne wypowiedzenie kontraktu może generować skutek w postaci konieczności zapłaty odszkodowania zgodnie z art. 746 k.c.
Z punktu widzenia gracza podstawową kwestią jest wynagrodzenie, a jego swoistym zabezpieczeniem jest zadbanie, aby jego podstawa nie była zależna od osiąganych przez niego wyników. Kontrakt powinien przewidywać postanowienia dotyczące podziału zysków od sponsorów czy wygranych nagród. Bazowe okazują się zapisy w temacie pokrywania kosztów sprzętu komputerowego, wyposażenia, podróży czy akomodacji przez klub. Warto w kontrakcie wskazać również osobę uprawnioną do czynności w zakresie wyjazdu zagranicznego (np. pozyskiwanie zezwoleń, biletów lotniczych itp.), w tym przede wszystkim spraw wizowych, ich kosztów, ewentualnego leczenia oraz ubezpieczenia.
Arcyważnym punktem kontraktu jest marketing, a tu często ignorowany czas w jakim zespół może wykorzystywać wizerunek zawodnika. Zdarzały się sytuację, że gracze zawierali e-kontrakty, w których przenosili na organizację prawo do korzystania ze swojego wizerunku również po wygaśnięciu kontraktu. W związku z tym zasadne jest uregulowanie sposobności zawierania przez gracza umów z podmiotami trzecimi jak np. producenci, reklamodawcy, organizatorzy imprez sportowych.
Organizacje sportowe oraz sponsorzy chronią się przed skutkami niepożądanego zachowania e-sportowca przewidując przy tym możliwość wcześniejszego rozwiązania umowy z tego tytułu. Treść tzw. klauzul moralności (nakazujących sportowcom poprawne się prowadzenie) jest często zbyt ogólna, nieklarowna, rozszerzona np. o działania, które przyczyniają się do utraty zaufania wobec gracza, zachowania obrażające inne osoby czy niekorzystnie odbijającego się na reputacji sponsora, stanowiąc potencjalnie prosty sposób na rozwiązanie postanowień o sponsoringu.
W praktyce mają miejsce sytuację, w których e-sportowcy nie korzystają z pomocy prawnej, nie negocjują umowy, akceptując w pełni jej niekorzystaną dla nich treść myślami będąc już na profesjonalnych zawodach, na które się dostali. Należy jednak zawsze pamiętać o konsekwencjach zawarcia takiej umowy, które mogą odbić się na karierze zawodniczej i ciążyć przez wiele lat.